Nadszedł ten niewyczekiwany dzień – sobota 30 lipca, gdy kończymy Spotkanie. Wyjazdy trwały już od samego rana, ale najwięcej z nas ruszyło do swoich domów tuż po mszy, której przewodniczył o. Piotr Kantorski, ceremoniarz FSM-u.
Na homilii mówił: Odnosząc się do dzisiejszego Słowa, Bóg przewidział dla Maryi wielkie rzeczy, dał jej Słowo, proroctwo, wizję. Przed nami również leży takie Słowo, proroctwo – konkretna perspektywa. Jest to perspektywa życia w Kościele i lokalnej wspólnocie, tam, gdzie jestem. To jest moje miejsce wzrastania i umocnienia. To jest miejsce, gdzie Słowo jakie daje mi Bóg, będzie się wypełniało. To jest droga dla mnie i dla Ciebie – być we wspólnocie. Tam mogę usłyszeć od drugiego człowieka: „Słuchaj, to nie tak, idziemy jeszcze dalej, idziemy jeszcze ku prawdzie. Po to jest nam Kościół. Po to jest nam dana wizja od Boga, która będzie nas prowadziła, która nie kończy się z wyjazdem z Kalwarii, ale która będzie trwała”.
Mimo, że teraz już pewnie jesteśmy w swoich domach i może odpalamy galerie zdjęć z FSM-u, słuchamy kazań, kolejnych płyt Fioretti, rodzi się w nas ogromna tęsknota za FSM-em, to musimy pamiętać o jednym. FSM to nie miejsce, FSM to my wszyscy, którzy przyjechaliśmy na kalwaryjskie wzgórze. To Boża miłość do nas i dary, jakimi On nas obdarował podczas tego tygodnia. Pamiętajmy o tym, gdy będzie nam trudno – Bóg jest niezmienny, taki sam na FSM-ie i taki sam przy nas każdego dnia <3